„Szot”, „Bard Bieszczadu” (1944 – 2018) – poeta i rzeźbiarz,
urodzony się w Urzędowie (woj. lubelskie). Od 1970 roku w Bieszczadach.
Jako poeta debiutował w 1959 roku w gdańskim tygodniku „Stoczniowiec”. Po dłuższej przerwie powrócił na drogę poetycką pod egidą Lubelskiego Bractwa Literackiego i Stacha Żurka.
Jest autorem 10 tomików poetyckich oraz zbioru opowiadań.
Są to kolejno: Wędrowanie (1997, wyd. Lubelskie Bractwo Literackie), Idąc przez Bieszczad
(1998, wyd. Stapis), Jako ptaki Bieszczadu (2002, Wyd. Towarzystwo Słowaków w Polsce), Bieszczadzkie przypadki (2003, wyd. Wrzos),
Wiatrem z połonin (2004, Kwinto),
Tańcząc Bieszczadem (2007, Kwinto; zawiera m.in. tłumaczenia poetów arabskich),
Jest gdzieś taki świat (2008, Kwinto), Słowa z Widokiem na Bieszczad (2012, Carpathia),
Jestem (2013, Carpathia), Annady (2016, Carpathia) i Święty Chaos (2018, wyd. Libra).
Swoje wiersze drukował także w regionalnej prasie, prezentował recytując w radio
i rzeszowskiej telewizji. Jest bohaterem jednego z filmów Andrzeja Potockiego
z cyklu „Zakapiorskie Bieszczady” pt. Gadający wierszem.
Nie obca mu też proza – jeszcze w latach 1970 i 1972 dwukrotnie otrzymał wyróżnienie
w ogólnopolskim konkursie literackim na opowiadanie „O Bieszczadzki Laur”.
W 2003 roku, na festiwalu Bieszczadzkie Anioły, miał swoją premierę zbiór opowiadań
Bieszczadzkie Przypadki, który na stałe zagościł w „żelaznym” kanonie bieszczadzkiej literatury.
Jego wiersze opatrzyli muzyką m.in. Włodzimierz Votka, Maciek Jóźwik,
Piotr „Rogalik” Rogala czy zespół Zawiani.
W Bieszczadzie można go było spotkać w pamiątkarskim kiosku-galerii w Cisnej zwanym Atamanią Bieszczadu, gdzie sprzedawał turystom swe dusiołki na wszelakie szczęście
oraz częstował dobrym słowem, spokojem a jak ktoś mu „podszedł” to i czymś jeszcze…
Dzięki niemu miejsce to było jedynym w swym rodzaju salonem literackim, gdzie Rychu
czasem wyrecytował Broniewskiego lub Baudelaire’a, wręczał turystom wiersze prosząc
o ich odczytanie na głos… Tu albo się porozmawiało albo pomilczało lecz od pierwszego
„bycia” czuć było, że wszak „wszystko jest poezja”.
ślad tego klimatu, Atamania, Rysiek i Pan Bułat O.
* * * * *
Odbywają się 3 konkursy poetyckie im. Ryszarda Szocińskiego:
Dźwiękosłowa – festiwal Natchnieni Bieszczadem (Cisna)
„O żurawie pióro” – festiwal Trombita. Folk – poezja – blues (Wetlina)
Turniej Jednego Wiersza – festiwal „Strojne w biel” (Lublin)
* * *
pięknym jest
że słyszę
jak nowy wiersz się pisze
sam z siebie
pisze się szeptem
co teraz jest
co było przedtem
co będzie dla mnie kwiatem
gdy się przywitam
z wszechświatem
R.S.
* * * * *
Podejście jakie miał Rychu do drugiego człowieka oraz kolegów „po piórze”, myślę że choć
po części oddaje zamieszczony powyżej wiersz. Rysiek skutecznie zeswatał mnie z 4-tą muzą
zaś jego recenzja tomiku „niebobieszczadzkość” otworzyła mi drzwi niejednej księgarni czy salonu literackiego…
Poczytuję go sobie za Mistrza o czym Rysiek wiedział i dobrotliwie machając ręką wskazywał mi niestaranności moich słów.
Jak będziecie gdzieś w Bieszczadzie szukajcie tomików Ryśka Szocińskiego…
Tym co go nie znali niech otwierają nowe światy a tym co z nim bywali niechaj niosą
dobrą pamięć, z nutką tego żalu rodem z pieśni Pana Bułata, tej o Puszkinie…